Mówiąc o zjawisku sharentingu, zacznijmy od tego, czy w internecie istnieje jakakolwiek prywatność. Gorzki żart mówi, że prywatność w sieci jest jak jednorożec – wszyscy o nim słyszeli, ale jak dotąd nikt go nie widział. Tak naprawdę w niewielu obszarach nasze dane są rzeczywiście chronione i to pod warunkiem, że sami o to odpowiednio zadbamy.
Niemal każda nasza obecność w internecie pozostawia po sobie ślad cyfrowy. To nasz znak, który jest jak odcisk palca świadczący o tym, że byliśmy na poszczególnych stronach. Są nim m.in.: dane osobowe, treści postów publikowanych w mediach społecznościowych, lajki pozostawiane pod aktywnością innych osób, filmiki, zdjęcia publikowane w sieci, ale także IP naszego komputera czy informacja o godzinie, w której korzystamy z sieci, rodzaj urządzenia, z którego wysłaliśmy e-maila.
Autor: Magdalena Jasińska
Trenerka w programie „Asy Internetu” Fundacji Szkoła z Klasą.