Kto może zobaczyć nasz cyfrowy odcisk palca?
Właściciele stron internetowych, którzy mogą śledzić, np. jak działają ich strony, ile osób na nie wchodzi czy ile czasu spędza w jakiej ich części, reklamodawcy monitorujący nasze zachowania w sieci i dopasowujący treści do naszych upodobań, a także organy państwowe dbające o bezpieczeństwo nas wszystkich. Szkopuł jednak w tym, że w gronie osób widzących nasze ślady cyfrowe są również cyberprzestępcy.
Czy możemy coś zrobić, by ochronić siebie i swoje dane?
Możemy. I to wcale niemało.
- Powinniśmy się dowiedzieć, które nasze dane są szczególnie wartościowe i wrażliwe.
- Możemy ustawiać silne hasła do naszych skrzynek e-mailowych, kont społecznościowych, aplikacji bankowych i innych miejsc, gdzie zgromadzone są dane, które ktoś może bez naszej wiedzy i zgody wykorzystać. Można założyć kilka kont do różnych celów (jedno może być do kontaktów związanych z zakupami internetowymi, inne do bardzo chronionych danych, jak informowanie o stanie zdrowia, przesyłanie dokumentów elektronicznych z naszymi danymi, z danymi naszej rodziny, jeszcze inne do korespondencji związanej z mediami społecznościowymi).
- Możemy wgrać program antywirusowy na urządzenia elektroniczne, z których korzystamy.
- Możemy regularnie aktualizować oprogramowania.
- Jeśli to możliwe, możemy zdecydować, że nie korzystamy z otwartych sieci internetowych w miejscach publicznych i że sprawdzamy darmowe aplikacje i programy pod kątem bezpieczeństwa.
- Możemy się zastanawiać i świadomie, nie pod wpływem emocji decydować, co, gdzie i w jakim celu publikujemy w sieci.
Zadbanie o swoje bezpieczeństwo wymaga wysiłku i zajmuje czas, szczególnie gdy stawiamy w tej materii pierwsze kroki. Warto jednak wyobrazić sobie, że te działania są tożsame z tymi, gdy decydujemy, kogo zapraszamy do naszego domu, a kogo nie albo czy i jakie zamki zakładamy w naszych drzwiach.
A co z tymi, którzy sami nie mogą zdecydować o tym, co publikowane jest w sieci? Sharenting – czym jest i jakie może mieć konsekwencje
Deutsche Telekom wyprodukował krótki, mocny film dotyczący sharentingu1, będący elementem kampanii społecznej na temat tego zjawiska. Para w wieku ok. 35 lat idzie do kina. Jest piękny ciepły wieczór. Równolegle na ekranie pokazywane są zdjęcia i filmiki, które bezrefleksyjnie publikowali w mediach społecznościowych, przedstawiające życie ich 9-letniej córeczki. Para kupuje bilety i siada w wygodnych fotelach w sali wypełnionej po brzegi ludźmi. Gdy gaśnie światło, na ekranie pojawia się twarz młodej kobiety, która jest ich córką i mówi do nich z przyszłości. Jej postać stworzyła sztuczna inteligencja na podstawie zdjęć opublikowanych w sieci. Każdy mógł je skopiować i wykorzystać do swoich, nieznanych rodzicom celów. Kobieta opowiada o konsekwencjach publikacji jej wizerunku – od wyśmiewania przez rówieśników, przez spreparowanie jej głosu przez sztuczną inteligencję i telefon do taty z prośbą o pomoc i pieniądze, aż po wykorzystanie tych zdjęć przez pedofilii. I prosi, by rodzice zadbali o ochronę jej wizerunku w sieci.
Czym jest sharenting?
Sharenting (ang. share – dzielić się, udostępniać, parenting – rodzicielstwo) to pozbawione refleksji nad konsekwencjami publikowanie w internecie wrażliwych treści dotyczących swoich dzieci, np. zdjęć, filmów, informacji na temat życia dziecka.
Istnieją dwa rodzaje sharentingu:
- Oversharenting, czyli nadmierne dzielenie się informacjami o swoich dzieciach w internecie, szczególnie na platformach społecznościowych: publikowanie zdjęć i filmów, opisywanie życie prywatnego i osiągnięć, informowanie o zachowaniach i postępach w rozwoju dziecka.
- Troll parenting – rozpowszechnianie treści, które kompromitują, upokarzają dziecko. Rodzic działa jak troll, np. śmiejąc się z błędów dziecka lub celowo wprowadzając je w błąd.
Jaka jest sytuacja dzieci w sieci?
Fatalna. Większość rodziców regularnie korzystających z internetu (75%) dzieli się zdjęciami lub filmami swoich dzieci. Częściej rozpowszechniają je rodzice młodszych dzieci. Jedna czwarta badanych rodziców wrzuca je do sieci średnio raz na tydzień (Livingstone i in., 2018)3. 21% rodziców publikuje zdjęcia/filmy z dziećmi w sieci raz w tygodniu lub częściej. 61% robi to raz w miesiącu lub częściej. Średnio miesięcznie badani rodzice publikują 6 zdjęć i 2 filmiki. 40% rodziców publikuje w mediach społecznościowych dorastanie swoich dzieci, a 81% spośród nich ocenia tę praktykę neutralnie lub p...