„Przecież chcę dla dziecka jak najlepiej, chcę, żeby miało to, czego ja nie miałam(-em)"
Istnieje wiele powodów, przez które rodzice decydują się na to, aby ich dziecko miało dużo zajęć dodatkowych. Gdy rodzic organizuje dziecku czas – dni, tygodnie, miesiące, a nawet lata – w taki sposób, aby przechodziło ono ciągle z zajęć na zajęcia, jest ono ciągle gdzieś przerzucane czy transportowane. Kolokwialnie ujmując, dziecko wysyłane jest z wyspy na wyspę, z zupełnie inną – metaforycznie ujmując – florą, fauną, krajobrazem i obyczajami tam panującymi. Zupełnie inaczej będą wyglądać zajęcia z judo, a jeszcze inaczej z nauczania języka chińskiego: zmieniamy otoczenie, ludzi i wymagania, ale jednocześnie wymaga to ciągłej adaptacji. Wyobraźmy sobie też, że takich zajęć tygodniowo może być kilka czy kilkanaście.
Niejednokrotnie rodzice pytają: „Dlaczego moje dziecko jest takie niewdzięczne? Wszystko mu daję, a ono jest takie wyrachowane”. Dzieci mówią natomiast: „Ja nie mam siły na te wszystkie zajęcia, a moim marzeniem jest to, aby troszkę poleżeć w domu i pobawić się swoimi ulubionymi zabawkami”. Rozdźwięk jest jednak niesamowity, prawda?
Przyczyn takiego stanu rzeczy może być bardzo wiele. Na przykład rodzic może w ten sposób uciekać od zajmowania się dzieckiem, od poświęcania mu czasu i tworzenia więzi emocjonalnej. Takie ciągle zajęte dziecko może doświadczać poczucia osamotnienia, braku poczucia sprawczości i oddalenia od rodzica. Zdarza się, że rodzic zapisuje swoją pociechę na mnóstwo zajęć pozalekcyjnych, bo sam nie miał tego w swoim dzieciństwie i pragnie przeżyć to wszystko poprzez swoje dziecko. Uważa też często, że robi dobrze, bo „przecież on tego nie miał”. Niezależnie od powodu może to być jednak bardzo krzywdzące dla młodej osoby pod różnymi względami. Niekiedy nawet układ nerwowy nie jest gotowy na taką dawkę wiedzy. Wtedy rodzice mówią: „Jakie to okropne dziecko, ja płacę, ja zawożę na zajęcia, a pani prowadząca skarży się na moją pociechę, że usypia lub nie ma siły na wykonanie danych zadań”. Dobrze byłoby sobie zdać sprawę z tego, że pod wpływem nadmiernego obciążenia obowiązkami rozwój dziecka może zostać zaburzony i wpłynąć na całą resztę życia młodej osoby.
Case study – studium przypadku
Amelka ma 14 lat. Mieszka razem z tatą oraz 17-letnią siostrą w dużym mieście. Sytuacja finansowa rodziny jest bardzo dobra. W domu nigdy niczego nie brakuje. Matka Amelki odeszła od rodziny, gdy dzieci były jeszcze bardzo małe. Tata dziewczynki jest mężczyzną stale zajętym. Większość czasu spędza w pracy, bierze dużo nadgodzin, a w wolnych chwilach wychodzi na zajęcia z tenisa. Siostra Amelki również jest często zajęta i rzadko kiedy jest w domu z powodu dużej liczby zajęć pozalekcyjnych, w których bierze udział. Tacie dziewczynek zawsze zależało na tym, aby jego dzieci się rozwijały i miały wszystko, co najlepsze, nawet kosztem spędzania z nimi czasu. Z tego powodu on sam był bardzo zaangażowany w swoją pracę, by zapewnić potomstwu dobry dom i bezpieczeństwo finansowe. Dziewczynki zaś od małego były zapisywane na różne zajęcia pozalekcyjne. O ile siostrze Amelki to nie przeszkadzało, wręcz chciała być ciągle poza domem, to sama Amelka nie zaakceptowała takiego stylu życia.
Amelka zawsze była bardzo energiczną i gadatliwą dziewczynką. Lubiła spędzać czas z rodziną, jednak na im więcej zajęć pozalekcyjnych zapisywał ją ojciec, tym mniej tego czasu było. Momentami „stawiała się” i mówiła tacie, że nie chce iść na zajęcia. Mimo to zawsze jakoś się motywowała i na nie szła. Nie rozumiała, dlaczego tata zmusza ją do robienia czegoś, czego nie lubi. Gdy próbowała z nim o tym rozmawiać, on zawsze mówił, że to wielka szansa dla jej rozwoju, że w przyszłości wyjdzie jej to na dobre, nawet jeśli teraz wydaje się jej to zbędne. Powtarzał też, że gdyby sam miał takie możliwości w dzieciństwie, to bez marudzenia by z nich korzystał.
W pewnym momencie nastąpiły zmiany w zachowaniu Amelki. Na początku powolne, z biegiem czasu stały się radykalne i objęły nawet cechy osobowości dziewczynki. Niegdyś radosna i wylewna, teraz stała się cicha, spokojna i małomówna. Już nie narzekała, nie broniła się komunikatami bezpośrednimi czy pośrednimi. Po prostu wsiadała z tatą do auta i dawała się zawozić na kolejne zajęcia. Przestała inicjować kontakt nie tylko z rodziną, lecz także z rówieśnikami w szkole i nauczycielami. Nie udzielała się już podczas lekcji, nie zadawała pytań. Przypominała sobie ciągle, że jej „gadanie” nic nie zmieni. Miała też wyrzuty sumienia z tego powodu, że – jak to mówi tata – „ciągle jej coś przeszkadza i jest rozkapryszona”. Słowa ojca bardzo ją bolały, w szczególności kiedy tata porównywał ją do jej mniej zamożnych koleżanek, mówiąc, że nie wykorzystuje danej jej szansy i zastanawia się, czy nie zainwestować w obce dziecko, które byłoby mu wdzięczne za poświęcony czas i pieniądze. Zmianie uległy też jej oceny. Amelka nie starała się już w szkole, nie oddawała prac domowych ani nie robiła poleconych jej aktywności podczas zajęć. Zmianę zauważyli nauc...